Są takie rzeczy, które każdy przed przeprowadzką do Toronto wiedzieć powinien.
- Po pierwsze – wielokulturowość.
Toronto jest w światowej czołówce miast pod względem wielokulturowości. Według danych z 2016 roku, 51,2% osób mieszkających w Toronto to osoby, które urodziły się poza Kanadą. Mieszkańcy tego miasta mówią w ponad 170 językach świata i reprezentują ponad 250 kultur. Robi wrażenie, co?
Dokładnie pamiętam reakcję moją i mojej przyjaciółki, kiedy po raz pierwszy po przylocie do Toronto, zdałyśmy sobie sprawę, jak bardzo to miasto jest różnorodne narodowościowo. Przeżyłyśmy taki szok, że nawet rozważałyśmy przeprowadzkę do innego miasta w Kanadzie. Na szczęście do tego nie doszło i obie szybko zaczęłyśmy dostrzegać w tej różnorodności same plusy.
- Po drugie, rozrywka.
Toronto to miasto, w którym nie da się nudzić. Słowo honoru. No chyba, że chcesz się nudzić, to wtedy się da.
Zimą miłośnicy sportów zimowych, a szczególnie jazdy na łyżwach lub hokeja mogą wybierać aż spośród 110 lodowisk! Część z nich znajduje się w halach sportowych, a druga część pod chmurką. Jesteś fanem nart/snowboardu? Wskakuj w samochód i po dwóch godzinach jazdy znajdziesz się na jednym ze stoków w Blue Mountain.
Śnieg i minusowe temperatury to nie Twoje klimaty? To nie problem, możesz wybierać spośród 50 kin, rozsianych po całym Toronto i najbliższej okolicy, długiej listy muzeów, czy jeszcze dłuższej listy restauracji i kawiarni. Lubisz kryminały i zagadki? W Toronto jest mnóstwo świetnych escape roomów. Kręcą Cię gry planszowe? Możesz odwiedzić jedną z wielu board game coffee shops, czyli kawiarni, w których w trakcie picia kawki, herbatki lub czegoś wyskokowego możecie wypożyczyć gry planszowe i grać do woli.
Latem roi się od festiwali, na których celebruje się kultury i smaki całego świata. I tak mamy m.in. festiwal grecki, polski, chiński, ukraiński, czy tak bardzo popularny i kolorowy – karaibski.
Temat rozrywki w Toronto to temat rzeka. Można pisać w nieskończoność o klubach, w których możemy rzucać siekierą do tarczy, restauracjach, w których jemy z zamkniętymi oczami, czy polach do mini golfa. Tak, to jest zdecydowanie temat na osobny wpis!
- TTC, czyli komunikacja miejska.
Torontończycy żartobliwie rozwijają skrót TTC jako Take The Car. Komunikacja miejska w tym mieście jest bardzo rozbudowana, jednak mimo to nie zawsze można na niej polegać. Wystarczy mała awaria w metrze, by sparaliżować całe miasto. Z kolei tory tramwajowe niestety, często nie mają odrębnego pasa i dzielą ulicę z samochodami, więc wystarczy mały korek co kilka przecznic, by spowolnić tramwaj na dobre. To samo dotyczy autobusów.
Kolejną rzeczą, którą powinniście wiedzieć jest to, że komunikacja miejska nie ma tutaj rozkładu jazdy, a przynajmniej takowy nie jest upubliczniony. Na darmo możecie szukać rozkładu na przystankach. Jedyne z czego możecie skorzystać to tablice (na stacjach metra i niektórych przystankach) oraz aplikacje na telefon, z których dowiecie się kiedy mniej więcej przybędzie następne metro/tramwaj/autobus.
- Teoretycznie 4 sezony, ale w praktyce tylko 2.
W Ontario oficjalnie rozróżniane są cztery pory roku, jednak że w praktyce mamy tylko zimę i lato. Wiosny, która jest moją ulubioną porą roku w tej części Kanady praktycznie nie ma. W dosłownie przeciągu kilku dni, ze śniegu i mrozów, stolica Ontario od razu przechodzi do temperatur powyżej 20 stopni Celsjusza. Z kolei po lecie następuje 2-3 tygodniowa jesień i nadchodzi mroźna, wielomiesięczna zima.
- Ceny mieszkań i domów.
Ceny nieruchomości w Toronto, obok Vancouver są najwyższymi w całej Kanadzie. Dotyczy to zarówno wynajmu jak i kupna.
Dlatego nie dziwi tutaj nikogo, że młodzi ludzie z oszczędności (no i wygody, nie oszukujmy się) mieszkają ze swoimi rodzicami bardzo długo.
- Jedzenie.
Tak jak wspomniałam, ta wielokulturowość Toronto ma wiele plusów, a jednym z największych jest – jedzenie. Dzięki temu, że miasto jest mieszanką kultur z całego świata, dostęp do nawet najbardziej egzotycznych kuchni i smaków jest tutaj na wyciągnięcie ręki.
Możecie zjeść śniadanie w amerykańskim stylu, lunch po grecku, a kolację meksykańską.
- Kawiarnie.
Dobra kawa to coś co kocham najbardziej na świecie. A jeśli do tego dodamy klimatyczny i oryginalny wystrój, dobrą muzykę i może jeszcze dobre ciasteczko – to oddaje całe swoje serducho.
Na szczęście w Toronto roi się od świetnych kawiarni z wyśmienitą kawą. I znowu – kawą z całego świata. Najbardziej fascynujące jest to, że odwiedziłam już naprawdę wiele kawiarni, a i tak za każdym razem odkryję jakąś nową, w której jeszcze nie byłam.
- Drogie podróżowanie.
To jest niestety największy ból każdej osoby, która zdecydowała się emigrować do Kanady, a wcześniej kochała podróże. Rozpieszczona tanimi lotami w Europie i USA, przeżyłam szok gdy po przylocie do Kanady zaczęłam planować pierwszą wycieczkę. Drogie loty i bilety autobusowe oraz kolejowe to niestety rezultat ogromnych odległości. Niejednokrotnie taniej jest znaleźć bilet na lot do Londynu, aniżeli do Vancouver.
Ale, hej! Jeśli już zainwestujecie w podróże po Kanadzie to nie pożałujecie ani jednego wydanego na to dolara. Kanada jest ogromnym, przepięknym i nadal nieodkrytym państwem. Góry, jeziora, fauna i flora są magiczne. Zakochacie się. I jak już raz się wybierzecie na odkrywanie kraju klonowego liścia to nigdy nie będzie chcieli przestać.
- Alkohol.
Mój ulubiony temat. Ograniczony dostęp do alkoholu, był kolejnym szokiem zaraz obok wielokulturowości, który uderzył nas tuż po przylocie. Wtedy jeszcze, trzy lata temu alkohol można było kupić tylko i wyłącznie w specjalnych sklepach monopolowych (Beer Store, LCBO) w ściśle wyznaczonych godzinach. Pamiętam, że w głowie mi się nie mieściło, że w sobotni wieczór nie mogę kupić piwa, bo jest już po 21! Na szczęście teraz się to zmienia i niektóre supermarkety również otrzymały pozwolenia na sprzedaż alkoholu.
Kolejny szok – last call. Idąc do baru czy klubu, prędzej czy później spotkacie się z tzw. last call, czyli ostatnią szansą na zakup alkoholu przed zamknięciem baru. Pewnie myślicie sobie, że taki last call jest około 5 nad ranem? Nic bardziej mylnego! Godziny są regulowane prowincjonalnie, i tak np.w Ontario last call jest o 1:45, czyli dokładnie 15 minut przed zamknięciem baru. Po godzinie 2 w nocy sprzedaż alkoholu jest zakazana.
I taka ciekawostka: w Kanadzie, by sprzedawać czy serwować alkohol trzeba posiadać specjalną licencję, czyli smart serve. By taka licencję zdobyć trzeba zaliczyć krótki kurs online zakończony egzaminem.
- Marihuana.
17 października 2018 roku Kanada zalegalizowała rekreacyjnie marihuanę i od tego momentu cannabis stores zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu. Obecnie spacerując ulicami Toronto można zauważyć jak bardzo ilość tych sklepów rośnie z miesiąca na miesiąc. W promieniu 15 minut spacerkiem od miejsca, w którym mieszkam doliczyłam się aż pięciu sklepów. To więcej niż ilość sklepów z alkoholem.
- LGBTQ.
W światowym rankingu miast przyjaznych LGBTQ (Lesbian, gay, bisexual, transgender and queer), Toronto zajmuje trzecie miejsce tuż po Madrycie i Amsterdamie. Przechadzając się jego ulicami można zauważyć wiele tęczowych flag oraz transparentów.
Co roku w czerwcu odbywa się tutaj jedna z największych Pride Parade na świecie. W 2017 roku sam premier Justin Trudeau wziął udział w paradzie, co oczywiście później znalazło się na językach całego świata.
- Groupon – must have.
Nie oszukujmy się. Toronto jest obok Vancouver najdroższym miastem w Kanadzie. Dlatego warto zaprzyjaźnić się z Grouponem, czyli stroną która oferuje produkty, usługi, rozrywki itp. w obniżonych cenach. Dzięki tej stronie taniej zjemy kolację w dobrej restauracji, spędzimy miło czas na mini golfie, w galerii sztuki lub wraz z przyjaciółmi uciekniemy z Escape Roomu.
- Unikaj Dundas Square.
Dundas Square to taki Times Square w Toronto. Turyści go kochają, mieszkańcy niekoniecznie.
Pamiętam moją pierwszą wizytę w tym mieście, było to jeszcze w czasie gdy byłam au pair w USA i do Kanady przyleciałam żeby zobaczyć Niagarę od strony Kanadyjskiej. Oczywiście wylądowałam wtedy na Dundas Square. Wtedy zrobiło na mnie spore wrażenie. A teraz, po trzech latach mieszkania w tym mieście, planuję swoje wizyty w centrum tak by raczej uniknąć tego miejsca. Teraz wiem, że jest to jedno z mniej bezpiecznych miejsc w Toronto. Roi się tu od osób bezdomnych i uzależnionych od wszelakich używek. Łatwo tam również paść ofiarą kieszonkowców.
Tuż przy tym skrzyżowaniu znajduje się TPH Supervised Injection Services, czyli miejsce gdzie osoby uzależnione od narkotyków mogą się udać, by z pomocą wykwalifikowanej pielęgniarki, w sanitarnych warunkach wstrzyknąć sobie dawkę. Wiem, brzmi bardzo kontrowersyjnie, ale miejsce to ma na celu zapobieganie przedawkowaniom oraz rozprzestrzenianiu się HIV i innych chorób zakaźnych. Nie, w tym miejscu osoby uzależnione nie zaopatrują się w narkotyki. Zaopatrują się z kolei w jednorazowe strzykawki, otrzymują również pomoc od wykwalifikowanego personelu i mogą korzystać z pomocy psychologa.
- Narcity & Blogto.
Narcity oraz blogto to będą Twoje stałe lektury tuż po przyjeździe do Toronto. To z nich dowiesz się o najważniejszych wydarzeniach kulturalnych, tam znajdziecie rekomendacje, gdzie najlepiej zjeść i to również tam zainspirujecie się co i gdzie zobaczyć w najbliższej okolicy.